niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział XII

  Otworzyłam jedno oko. Zobaczyłam różowy sufit. Otworzyłam drugie oko i podniosłam lekko głowę. Jetem w swoim łóżku - odetchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się po pokoju - wszystko było po staremu. Wielkie łóżko naprzeciw drzwi, a obok niego mała szafka nocna. Przez wielkie okno z fioletowymi zasłonami wchodziła duża ilość światła, oświetlająca moją drewnianą szafę.
  Popatrzałam jeszcze na fioletową pufę przy kaloryferze. Lubię w niej przesiadywać czytając romansidła.
  Pomimo dużego łóżka miałam mało miejsca. Kurcze, aż taka gruba nie jestem?! - przeszła mi myśl przez głowę. Podniosłam lekko kołdrę i popatrzałam na swoje ciało. Wszystko niby na swoim miejscu... ale zaraz zaraz... co tu robi ta ręka? Wzrokiem zaczęłam podążać po ręce, szukając od niej właściciela. Mój wzrok zatrzymał się na niebieskich tęczówkach. Ich właściciel przyciągnął mnie do siebie widząc, że się na niego patrzę.
- Cześć kochanie. - pocałował mnie namiętnie.
- Cześć. - popatrzałam na niego trochę skołowanym wzrokiem.
- Nie bój się mała, tatuś się Tobą zajmie. - zaczął całować mnie po dekolcie, potem po szyi zmierzając powoli do góry. On był sprawcą rozkoszy, bawił się mną jakbym ważyła 5 kilo. Ciągle coś gniotło mnie w ramie, więc w końcu się odwróciłam, żeby zobaczyć kto to a kolejny osobnik wpił się w moje usta.
- Witaj piękna. Widzę, że mój kolega już się Tobą zajął... - zaczął delikatnie gładzić moją dłoń. - Tylko widzę, że coś niestarannie. - uśmiechnął się łobuziarsko, obracając mnie w swoją stronę i łapiąc za udo. Powoli zaczął gładzić je po wewnętrznej stronie.
  Chłopaki łaskotali mnie dotykając tu i ówdzie, przez co czułam się jak w razu. Pieszczot było niemało, a ja wiłam się na łóżku przy każdym ich dotknięciu. Już zaczęłam sobie wyobrażać moje najdziksze fantazje erotyczne, kiedy ktoś nam przerwał.
  Do pokoju wparowała ( bo inaczej tego nie idzie ująć ) rozwścieczona kobieta w stroju pokojówki. (wyglądała jak z teledysku Sexi Papi )
- Misiek! Co Ty robisz?!
- Kotku, to nie tak jak myślisz... - Misiek wyskoczył z łóżka i w słońcu zabłysły jego pośladki a pokojówka rozdziawiła buzie. Ja zmarszczyłam brwi i powiedziałam do siebie szeptem.
- Kotku?? - i wtem przypomniała m się rozmowa ze Zbyszkiem jak mówił, że Kubi nie ma dziewczyny a ja rozmawiałam przez telefon.
- Kochanie, ja Ci wszystko wyjaśnię. - odwrócił się w moją stronę a ja zamknęłam oczy z bezsilności. - To jest... - do moich uszu doszedł jakiś bełkot, po chwili nie słyszałam nic. Przestraszyłam się i otworzyłam oczy ale nic nie widziałam. Nagle poczułam jakby moje ciało spadało z dużej wysokości a oczami wyobraźni widziałam podłogę, na którą spadam. Przy samej ziemi moje ciało wzdrygnęło sobą wywołując niemiłe uczucie. Zamknęłam oczy i poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramie i coś szepcze.
- Marta... Obudź się.
  Po usłyszeniu tego automatycznie się podniosłam biorąc dużą ilość powietrza do płuc. Uczucie takie jakby ktoś wyrwał mnie z podróży astralnej. Zderzyłam się głową z osobą, która przed chwilą nade mną wisiała. Po chwili skołowania spytałam trzymając się za głowę.
- Gdzie ja jestem? Co się właśnie stało?
- Miałaś koszmary, rzucałaś się na boki i majaczyłaś przez sen, dlatego Cię obudziłem. - odparł Ignaczak również trzymając się za głowę.
  Nagle usłyszeliśmy jakby ktoś nerwowo przekręcał klucz w zamku, od razu popatrzeliśmy w tamtym kierunku. Po chwili drzwi się otworzyły a nas oślepiła ilość światła, która dostała się do pomieszczenia. Do pokoju weszła kobieta w stroju sprzątaczki. Wyglądała na około 40 - 45 lat. Przestraszyła się i zrobiła krok do tyłu, patrząc na nas nieśmiało.
- Przepraszam, ja tylko po miotłę. - próbowała jakoś wejść do kanciapy, jednak zrezygnowała, cofnęła się i wyszła. My powoli wstaliśmy, patrząc na siebie pytającym wzrokiem. Po chwili wróciła sprzątaczka, tym razem z latarką. My wyszliśmy, żeby zrobić jej miejsce. Już chciałam odejść, ale odwróciłam się i spytałam.
- Pani jest tu nowa? Bo prędzej Pani tu nie widziałam.
- Tak, jestem nowa. Krystyna. - podała mi rękę.
- Marta. - uścisnęłam jej dłoń. Pani Krystyna szybko chwyciła miotłę i powiedziała.
- Przepraszam Cię Marto, ale muszę wracać do pracy, bo nie chcę podpaść szefowi w pierwszy dzień. - uśmiechnęła się, ja kiwnęłam głową i odeszłam.
  Przechodząc koło recepcji popatrzałam na zegar. Jest 9... okey... pójdę do domu się odświeżyć. Zabrałam swoje rzeczy z szatni i spacerkiem udałam się do domu.
  Weszłam, rozebrałam się wieszając płaszcz na wieszaku a torebkę położyłam na szafkę. Ściągnęłam buty i boso udałam się powoli do sypialni. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki napuścić wodę do wanny. Wlałam też trochę olejków, aby umilić sobie kąpiel i odpocząć od pracy. Woda powoli zapełniała wannę a ja udałam się do mojej małej kuchni.
  Na środku niej stał stół a na nim bukiet kwiatów, które niedawno kupiłam. Stół choć nie był duży zajmował większość miejsca w pomieszczeniu. Przy ścianie stała lodówka, umywalka, kuchenka gazowa - same najpotrzebniejsze rzeczy. Podeszłam do szafki, która wsiała dość wysoko. Podsunęłam sobie taboret, z szafki wyciągnęłam szklankę, a do niej nalałam sobie soku pomarańczowego.
  Udałam się do łazienki popijając sok. Odłożyłam szklankę, rozebrałam się i weszłam do wanny pełnej gorącej wody. Działała ona kojąco na moje zmęczone ciało. Odprężyłam się całkowicie w pewnej chwili zasypiając.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Woda była już zimna, więc musiałam troszkę długo pospać. Mój gość ciągle dobijał się do drzwi. Powoli wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem. Włożyłam różowe papcie na nogi i powędrowałam do drzwi. Otworzyłam je, krzywiąc się na widok przybysza.
- Co Ty tu robisz? - spytałam poddenerwowana.

----------------------------
 
Przepraszam, że mnie prędzej nie było ale jakoś brak weny to sprawił.
Jak na razie skupiam się głównie na występnie, siatkówce i meczu.
Jeszcze tylko tydzień. Bilety załatwione, więc nie ma co się martwić.
Mam nadzieje, że mój plan przebiegnie bez żadnych niepowodzeń :)



Jak myślicie, kto mógł przyjść do Marty? 

2 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia. Jakoś nie pasuje mi postać żadnego z siatkarzy, prędzej strzelałabym w kogoś z pracy, ale dawnego kochanka ^^ Ciekawe, czy sen był proroczy. Zastanawia mnie kto był tym drugim osobnikiem. Czyżby jakaś tajemnicza postać z przeszłości Marty? Wcześniej wspomniany kochanek?

    Chyba już się pozbyłam wszystkich możliwości.

    O! Może być też przyjaciółka, sąsiadka, albo ktoś z rodziny? Teraz już się chyba wystrzelałam.

    Rozdział fajny, chociaż brakowało mi rozpisana się na temat jakiś śmiesznych sytuacji w tej klitce. Lub na przykład poważnej rozmowy, wiesz takiej od serca.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Charlie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju....... Jaki sen <3 Ale to serduszko to do początku snu, bo potem wparowała pokojówka i wszystko popsuła. Grrr...

    Kto jest tym drugim osobnikiem? Hmmm...? Bo nie było napisane, wnioskuję więc, że jest to jakaś tajemnica :D Mam nadzieję, że szybko się rozwiąże :D Na przykład w następnym rozdziale ;)

    Cieszę się, że bilety załatwione (teraz wystarczy poszukać jakieś dużej torby, żebym się zmieściła) ;P

    Nie mam pojęcia kto Martę odwiedził :C Może jakaś podpowiedź ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń