piątek, 29 listopada 2013

Rozdział XIII

- Co Ty tu robisz? - spytałam poddenerwowana.
- Nie ma u Ciebie Igły? - spytał zaglądając w głąb mieszkania.
- Nie... Nie ma... i nigdy nie będzie. - skrzywiłam się. - A czemu miałby być u mnie? - spytałam oburzona i położyłam ręce na biodra.
- Bo wiesz... - podrapał się po karku - wygląda jakby tu był albo jakbyś na niego czekała. - odparł patrząc na mój ręcznik i śmiejąc się.
- Dobra, dobra... Panu już podziękujemy. - powiedziałam zamykając przed nim powoli drzwi.
- Marta! - krzyknął.
- Co?!
- Miażdżysz mi nogę! - popatrzałam ... rzeczywiście.
- To po coś ją tam pchał? - zrobiłam minę wszechwiedzącej.
- Bo mnie swędziała wiesz! - odparł wnerwiony, a ja zaczęłam się śmiać.
   Po chwili on też się zaczął śmiać.
- Co się brechtasz? - od razu spoważniałam.
- Teraz jestem poszkodowany i musisz się mną zająć. - pokazał mi język.
- Dobra właź. - otworzyłam drzwi szeroko.
   Misiek wszedł i od razu rzucił się na kanapę. Popatrzałam na niego i przechodząc koło kanapy powiedziałam.
- Tak, tak ... czuj się jak u siebie. - wymachując teatralnie rękami.
- To co dziś szef kuchni serwuje? - spytał Misiek krzyżując ręce za głową.
- Jak na razie kawę lub herbatę. - powiedziałam pochylając się nad nim.
- Herbatkę poproszę. - uśmiechnął się słodko.
- Dobrze, że herbatkę, bo i tak kawy nie mam. - powiedziałam idąc do kuchni.
- To po co się pytasz czy kawę chce? - skrzywił się.
- Z grzeczności. - wychyliłam głowę z kuchni i posłałam mu złowrogie spojrzenie. Zapadła chwila niezręcznej ciszy.
- Czemu nie masz kawy w domu? Skończyła Ci się czy co? - wstał, podszedł do pułki i zaczął oglądać moje zdjęcia i figurki.
- Nie mam, bo nie lubię. - powiedziałam wyciągając szklanki.
- Serio nie lubisz?
- Wymysły Panny Marty. - zaśmiałam się pod nosem. - Dobra Misiek, idę się ubrać, jak się będzie woda gotować to zalej herbatę. Proszę. - zniknęłam za drzwiami sypialni.
   Gdy wróciłam Kubiak trzymał dwie książki w rękach. Wyczuł, że stoję i się na niego patrzę. Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie pytająco.
- Marta, co Ty czytasz? - obrócił jedną książkę w moją stronę a drugiej się uważnie przyglądał.
- " Weronika postanawia umrzeć " - przeczytałam tytuł - No co, bardzo fajna książka. - uśmiechnęłam się.
- Niech Ci będzie... - powiedział pod nosem - ale mam nadzieje, że tą książkę nie czytasz dogłębnie. - Zobaczyłam granatową książkę z krawatem na okładce i wielkim napisem " 50 twarzy Greya"
- To nie moje.. - odparłam przekonująco.
- A kogo? - zmarszczył brwi.
- To od... koleżanki.
- A jak koleżanka ma na imię? - spytał podejrzliwie.
- Zuźka. A po co Ci to wiedzieć? - skrzywiłam się.
- Spytaj się jej czy poszukuje swojego Greya. - powiedział ruszając znacząco brwiami.
- Misiek!! Ty zboczuchu!! - oberwał ramie.
- Ałł... No co ?
- Psińco! - krzyknęłam. - Zalałeś herbatę? - spytałam już spokojniej.
- Nie.
-To choć, trzeba zalać. - złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą.
   Weszliśmy do mojej małej kuchni, zrobiłam herbatę i usiedliśmy przy stole.
- Jesteś głodny?
- Tak troszeczkę. - odpowiedział i złapał się za brzuch.
- To zrobię coś fajnego. - uśmiechnęłam się wesoło.
   Podeszłam do szafki, wyciągnęłam książkę kucharską, zaczęłam szukać i już po chwili miałam przepis przed sobą.
   Wyciągnęłam gorzką czekoladę przy czym Michał się uśmiechnął i oblizał wargi.
- Uuu.. Będzie coś dobrego. - zrobił duże oczy.
   Wyciągnęłam wszystkie składniki i zaczęłam robić pyszny deser. Misiek mi trochę pomagał. Potem zaczął się rządzić.
- Misieek, dobrze że jesteś siatkarzem bo kucharz z Ciebie marny. - zaśmiałam się.
  Oberwałam za to mąką. Kruszyna myślał, że wygrał i z uśmiechem szedł usiąść do stołu. Gdy był do mnie tyłem wsypałam mu garść mąki za kołnierz. Nagle się odwrócił i sypnął mi ją we włosy.
   Wtedy rozpętała się wojna. Zaczęliśmy rzucać siebie wszystkimi składnikami, które były pod ręką.
Aby uniknąć jego ataków kucnęłam za stołem prędzej rzucając w niego jajkiem. Kubi podszedł do mnie i chciał mnie złapać i mi oddać ale poślizgnął się i jego cielsko przygniotło moje.
   Zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Po chwili Misiek przestał i wpatrywał się głęboko w moje oczy. Nasze twarze dzieliły milimetry. Patrzał na mnie z takim błyskiem w oku, tak intensywnie że myślałam ( a może pragnęłam) żeby tak chwila trwała wieki. Czekałam na to aż moje usta połączą się z jego. Postanowiłam sama pomóc szczęściu przybliżając swoją twarz lecz on w tym samym momencie odwrócił głowę i prostując się powiedział.
- Musimy to posprzątać.
   Wstał i podał mi swoją rękę. Gdy wstałam Michał wziął szmatkę i zaczął wycierać blaty. Ja postanowiłam, że dokończę suflet czekoladowy. Dodałam ostatnie składniki i włożyłam deser do piekarnika.
- Marta, co dziś robisz wieczorem? - spytał Kubi patrząc na mnie jednym okiem.
- Jak na razie nie mam planów. - wzięłam brudne naczynia do zmywarki.
- To może byśmy poszli na dyskotekę? - zrobiłam duże oczy. - Bo wiesz... Ty taka samotna jesteś... Nie potrzebujesz kogoś do towarzystwa? - popatrzał na mnie z politowaniem.
- No co Ty, przecież mam Ciebie. - uśmiechnęłam się chowając składniki ( a raczej to co z nich pozostało )
Misiek podrapał się po karku i powiedział.
- Mi nie o to chodzi.. - skrzywił się - ... chodzi o to czy nie potrzebujesz kogoś... no wiesz... buzi buzi i te sprawy. - przygryzł wargę.
- Chłopaka? - spytałam.
- Tak! - uśmiechnął się promiennie.
- Nie potrzebuje... Ale jeżeli tak chcesz to pójdziemy na tą dyskotekę.
- To fajnie. - uśmiechnął się.
  Po 10 minutach deser był gotowy. Wyłożyłam suflet ładnie na talerzyki.
  Kuchnia była już w miarę ogarnięta, więc poszliśmy do salonu. Tam pogadaliśmy i ustaliliśmy że o 21 przyjedzie po mnie Misiek.
Z jednej strony się cieszyłam, nie będę się sama nudzić w domu lecz z drugiej się martwiłam... w co ja się ubiorę?

---------------------------------------------------------
 Elo elo 3..2..0 
Co tam słychać? 
U mnie w miarę dobrze tylko bolą mnie trochę mięśnie - za bardzo się napaliłam na siatkówkę.
Teraz się postaram trochę częściej dodawać rozdziały :)
Rozdział trochę weselszy niż ostatnio, no przecież nie można się ciągle smucić c' nie?
Co wydarzy się na dyskotece ?
Czy wydarzy się coś niespodziewanego ?
Odpowiedź w następnym rozdziale :D

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział XII

  Otworzyłam jedno oko. Zobaczyłam różowy sufit. Otworzyłam drugie oko i podniosłam lekko głowę. Jetem w swoim łóżku - odetchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się po pokoju - wszystko było po staremu. Wielkie łóżko naprzeciw drzwi, a obok niego mała szafka nocna. Przez wielkie okno z fioletowymi zasłonami wchodziła duża ilość światła, oświetlająca moją drewnianą szafę.
  Popatrzałam jeszcze na fioletową pufę przy kaloryferze. Lubię w niej przesiadywać czytając romansidła.
  Pomimo dużego łóżka miałam mało miejsca. Kurcze, aż taka gruba nie jestem?! - przeszła mi myśl przez głowę. Podniosłam lekko kołdrę i popatrzałam na swoje ciało. Wszystko niby na swoim miejscu... ale zaraz zaraz... co tu robi ta ręka? Wzrokiem zaczęłam podążać po ręce, szukając od niej właściciela. Mój wzrok zatrzymał się na niebieskich tęczówkach. Ich właściciel przyciągnął mnie do siebie widząc, że się na niego patrzę.
- Cześć kochanie. - pocałował mnie namiętnie.
- Cześć. - popatrzałam na niego trochę skołowanym wzrokiem.
- Nie bój się mała, tatuś się Tobą zajmie. - zaczął całować mnie po dekolcie, potem po szyi zmierzając powoli do góry. On był sprawcą rozkoszy, bawił się mną jakbym ważyła 5 kilo. Ciągle coś gniotło mnie w ramie, więc w końcu się odwróciłam, żeby zobaczyć kto to a kolejny osobnik wpił się w moje usta.
- Witaj piękna. Widzę, że mój kolega już się Tobą zajął... - zaczął delikatnie gładzić moją dłoń. - Tylko widzę, że coś niestarannie. - uśmiechnął się łobuziarsko, obracając mnie w swoją stronę i łapiąc za udo. Powoli zaczął gładzić je po wewnętrznej stronie.
  Chłopaki łaskotali mnie dotykając tu i ówdzie, przez co czułam się jak w razu. Pieszczot było niemało, a ja wiłam się na łóżku przy każdym ich dotknięciu. Już zaczęłam sobie wyobrażać moje najdziksze fantazje erotyczne, kiedy ktoś nam przerwał.
  Do pokoju wparowała ( bo inaczej tego nie idzie ująć ) rozwścieczona kobieta w stroju pokojówki. (wyglądała jak z teledysku Sexi Papi )
- Misiek! Co Ty robisz?!
- Kotku, to nie tak jak myślisz... - Misiek wyskoczył z łóżka i w słońcu zabłysły jego pośladki a pokojówka rozdziawiła buzie. Ja zmarszczyłam brwi i powiedziałam do siebie szeptem.
- Kotku?? - i wtem przypomniała m się rozmowa ze Zbyszkiem jak mówił, że Kubi nie ma dziewczyny a ja rozmawiałam przez telefon.
- Kochanie, ja Ci wszystko wyjaśnię. - odwrócił się w moją stronę a ja zamknęłam oczy z bezsilności. - To jest... - do moich uszu doszedł jakiś bełkot, po chwili nie słyszałam nic. Przestraszyłam się i otworzyłam oczy ale nic nie widziałam. Nagle poczułam jakby moje ciało spadało z dużej wysokości a oczami wyobraźni widziałam podłogę, na którą spadam. Przy samej ziemi moje ciało wzdrygnęło sobą wywołując niemiłe uczucie. Zamknęłam oczy i poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramie i coś szepcze.
- Marta... Obudź się.
  Po usłyszeniu tego automatycznie się podniosłam biorąc dużą ilość powietrza do płuc. Uczucie takie jakby ktoś wyrwał mnie z podróży astralnej. Zderzyłam się głową z osobą, która przed chwilą nade mną wisiała. Po chwili skołowania spytałam trzymając się za głowę.
- Gdzie ja jestem? Co się właśnie stało?
- Miałaś koszmary, rzucałaś się na boki i majaczyłaś przez sen, dlatego Cię obudziłem. - odparł Ignaczak również trzymając się za głowę.
  Nagle usłyszeliśmy jakby ktoś nerwowo przekręcał klucz w zamku, od razu popatrzeliśmy w tamtym kierunku. Po chwili drzwi się otworzyły a nas oślepiła ilość światła, która dostała się do pomieszczenia. Do pokoju weszła kobieta w stroju sprzątaczki. Wyglądała na około 40 - 45 lat. Przestraszyła się i zrobiła krok do tyłu, patrząc na nas nieśmiało.
- Przepraszam, ja tylko po miotłę. - próbowała jakoś wejść do kanciapy, jednak zrezygnowała, cofnęła się i wyszła. My powoli wstaliśmy, patrząc na siebie pytającym wzrokiem. Po chwili wróciła sprzątaczka, tym razem z latarką. My wyszliśmy, żeby zrobić jej miejsce. Już chciałam odejść, ale odwróciłam się i spytałam.
- Pani jest tu nowa? Bo prędzej Pani tu nie widziałam.
- Tak, jestem nowa. Krystyna. - podała mi rękę.
- Marta. - uścisnęłam jej dłoń. Pani Krystyna szybko chwyciła miotłę i powiedziała.
- Przepraszam Cię Marto, ale muszę wracać do pracy, bo nie chcę podpaść szefowi w pierwszy dzień. - uśmiechnęła się, ja kiwnęłam głową i odeszłam.
  Przechodząc koło recepcji popatrzałam na zegar. Jest 9... okey... pójdę do domu się odświeżyć. Zabrałam swoje rzeczy z szatni i spacerkiem udałam się do domu.
  Weszłam, rozebrałam się wieszając płaszcz na wieszaku a torebkę położyłam na szafkę. Ściągnęłam buty i boso udałam się powoli do sypialni. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki napuścić wodę do wanny. Wlałam też trochę olejków, aby umilić sobie kąpiel i odpocząć od pracy. Woda powoli zapełniała wannę a ja udałam się do mojej małej kuchni.
  Na środku niej stał stół a na nim bukiet kwiatów, które niedawno kupiłam. Stół choć nie był duży zajmował większość miejsca w pomieszczeniu. Przy ścianie stała lodówka, umywalka, kuchenka gazowa - same najpotrzebniejsze rzeczy. Podeszłam do szafki, która wsiała dość wysoko. Podsunęłam sobie taboret, z szafki wyciągnęłam szklankę, a do niej nalałam sobie soku pomarańczowego.
  Udałam się do łazienki popijając sok. Odłożyłam szklankę, rozebrałam się i weszłam do wanny pełnej gorącej wody. Działała ona kojąco na moje zmęczone ciało. Odprężyłam się całkowicie w pewnej chwili zasypiając.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Woda była już zimna, więc musiałam troszkę długo pospać. Mój gość ciągle dobijał się do drzwi. Powoli wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem. Włożyłam różowe papcie na nogi i powędrowałam do drzwi. Otworzyłam je, krzywiąc się na widok przybysza.
- Co Ty tu robisz? - spytałam poddenerwowana.

----------------------------
 
Przepraszam, że mnie prędzej nie było ale jakoś brak weny to sprawił.
Jak na razie skupiam się głównie na występnie, siatkówce i meczu.
Jeszcze tylko tydzień. Bilety załatwione, więc nie ma co się martwić.
Mam nadzieje, że mój plan przebiegnie bez żadnych niepowodzeń :)



Jak myślicie, kto mógł przyjść do Marty?