niedziela, 29 września 2013

Rozdział II

- Dobrze. Michale , przyszedłeś w odwiedziny czy pozwiedzać szpital? Bo nie wyglądasz na chorego. - moja spostrzegawczość powala.
- Przyszedłem odwiedzić mojego przyjaciela Zbyszka i właśnie mam zamiar go szukać. Może wiesz w której sali jest?
  I wtedy zrodził się w mojej głowie plan...
- Nie, nie wiem, ale tak się składa, że ja również się do niego wybieram, więc razem możemy go poszukać.
- Okej, to choć
  I poszliśmy szukać. Gdy już wiedzieliśmy w której sali jest, ja zmieniłam kierunek i poszłam do recepcji pod pretekstem sprawdzenia czegoś. Po 10 minutach gdy weszłam do sali Michała nie było. Tak jak myślałam. Zamiast niego był inny kolega Zbyszka - Krzysiu Ignaczak , siatkarz grający na pozycji libero. Wiedziałam to ponieważ był on moim ulubieńcem. 
  Chwile się zawahałam się czy wejść i stanąć oko w oko z nim. 
Lekko zarumieniona ruszyłam w ich kierunku. Krzysiu uśmiechnął się do mnie przyjaźnie przez co jeszcze bardziej spaliłam buraka.
- Pan Krzysztof? Krzysztof Ignaczak? - spytała z nutką zawahania w głosie.
- Tak, we własnej osobie. - uśmiechnął się promiennie.
- Jest pan moim ulubionym siatkarzem, świetnie pan gra i jest pan najlepszym libero na świecie. - uśmiechnęłam się.
- Niech mi Pani tak nie słodzi bo się zaczerwienie. - cały Igła, żartowniś jeden.
- A mogę chociaż liczyć na mały autografik?
- Dla wiernych fanów zawszę. - odparł.
  Zbigniew chrząknął.
- To może później bo tu pacjent czeka.- Zibi uśmiechnął się na moje słowa. - A więc Panie... - popatrzałam na kartę na łóżku a przez ten czas Zbigniew i Krzysiu wymienili spojrzenia - ... Zbigniewie, tak mogę mówić? - spytałam Zbysia.
- Tak
- Panie Zbigniewie ma pan wyrostek robaczkowy. Jedna operacja i będzie pan jak zdrów.- odparłam 
- A Pani jest jego lekarką? - spytał Igła. 
- Nie, Panem... - znowu spojrzałam na kartę, tym razem Zbyszek zrobił duże oczy a Igła tylko skrzywił się i wzruszył ramionami. - ... Zbigniewem zajmie się Doktor Katarzyna. - uśmiechnęłam się - Proszę się nie martwić, jest dobrym lekarzem. - ciągnęłam dalej. 
  Po stwierdzeniu tego  postanowiłam ich zostawić samych lecz gdy wychodziłam to zostawiłam niedomknięte drzwi a sama oparłam się o ścianę obok.
- Stary, ona Cię nie kojarzy. - powiedział Igła.
- Wiem i to mnie dziwi, a jeszcze bardziej to że Ciebie zna. - odparł Zibi
- Widzisz , ma się ten urok osobisty. - odparł z dumą 
- Ty się tak nie ciesz bo wszystko Iwonie powiem. - zaśmiał się Zibi, Igła posmutniał a mnie koleżanka zawołała na ciężki przypadek.

  Po ciężkim dniu jedyne o czym marzyłam to pójść pod prysznic a potem spać. Zanim się obejrzałam byłam już w objęciach Morfeusza.

  Następnego dnia w pracy było tak jak codziennie lecz jedna rzecz się zmieniła, szłam do pracy z uśmiechem na twarzy. Postanowiłam pójść i zobaczyć jak się trzyma Zbyszek.
  Gdy weszłam zobaczyłam Kasię.Podlizywała się do niego ile się dało.Wymijając mnie popatrzyła na mnie z nienawiścią aż w jej oczach było widać szalejące ogniki. Zignorowałam to i podeszłam do łóżka. 
- Witam. - uśmiechnął się ZB9
- Witam Pana , Panie Zbyszku. - odparłam a jego oczy zrobiły się większe.
- Ooo... widzę że się pani moje imię zapamiętała. - rzekł z cwaniackim uśmieszkiem.
- Widocznie tak ... Jak się Pan czuje? - spytałam próbując zmienić temat.
- Dobrze, lecz nurtuje mnie jedno pytanie. - odparł przyglądając mi się.
- Tak?

2 komentarze:

  1. Szczerze to się boję zgadywać ;D Rozdział fajny, ale jeden mankament jest i to bardzo poważny... rozdziały są za krótkie ;) Ostrzegam będę czekać na dłuższe :D Ale wracając do Marty. Ma dziewczyna szczęście ^^ A co ile będziesz dodawać?

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie...? bo tak to ledwo zaczniesz czytać a już kończysz... :/

    OdpowiedzUsuń