- Panie dyrektorze, mam sprawę.
- Tak?
- Dowiedziałam się, że na mój oddział trafił Zbigniew Bartman i w związku z tym, chciałam się pana zapytać czy mogłabym się nim zająć. Ja bardzo uwielbiam siatkówkę i bardzo bym chciała poznać siatkarza od strony prywatnej a może to być jedyna szansa, która się nigdy nie powtórzy - zrobiłam smutną minkę.
- Marto, ja wiem jak Ci na tym zależy ale już niestety wyznaczyłem osobie i jest nią doktor Katarzyna.
Gdy usłyszałam to imię na chwile zamarłam.
- Ale ... dlaczego Ona? - spytałam z gniewem.
- Bo jest wykształconą osobą i ma dobry kontakt z pacjentem.
Teraz to nic nie rozumiałam, przecież mamy te same cechy.
- Jeżeli tak dobrze łapie kontakt, to niech złapie go z wszystkimi innymi, tylko nie z nim - gotowałam się w środku.
- Marto, uspokój się, podjąłem już decyzje i jej nie zmienię - odparł stanowczo.
- W takim razie - Do widzenia!! - wyszłam trzaskając drzwiami.
Zdenerwowana ruszyłam korytarzem w bliżej mi nieokreślonym kierunku.
Jakim cudem jest ona lepsza, ciekawe w czym? Chyba tylko w świeceniu oczami. Rozmyślając tak stało się coś niespodziewanego...
Przed moimi oczami zobaczyłam
tylko drzwi i z wielkim hukiem opadłam na podłogę.
Gdy otworzyłam oczy, nade mną stał mężczyzna o pięknych, niebieskich
oczach. Po chwili wpatrywania ocknęłam się. Chłopak przepraszając kręcił
się wokół mnie i starał się pomóc mi wstać.
- Przepraszam Panią, nie chciałem Panią uderzyć... niezdara ze mnie. - zrobił smutną minę.
-
Niech się Pan nie martwi, nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się i
chciałam zrobić krok ale straciłam równowagę i gdyby nie silne ramiona
mężczyzny znów runęłabym jak długa. Z zaistniałej sytuacji oblałam się
rumieńcem, choć mi się to nigdy nie zdarza.
-
Może Panią odprowadzę bo widzę, że Pani jest niestabilna - odparł - Ani
się Pani nie przedstawiłem, Michał jestem, Michał Kubiak.
Wtedy wryło mnie w podłogę, wiedziałam że go znam .. i te jego oczy.
-
Marta... Marta Zawadzka , miło mi. - uścisnęłam jego dłoń i podarowałam
mu najpiękniejszy uśmiech na jaki w tej chwili było mnie stać.
- Mnie również. - odwdzięczył mi się tym samym.
- Panie Michale... - zaczęłam mówić, lecz mi przerwał.
- Mów mi po prostu Michał. - odparł i uśmiechnął się.
- Dobrze. Michale , przyszedłeś w odwiedziny czy pozwiedzać szpital? Bo nie wyglądasz na chorego. - moja spostrzegawczość powala.
- Przyszedłem odwiedzić mojego przyjaciela Zbyszka i właśnie mam zamiar go szukać. Może wiesz w której sali jest?
I wtedy zrodził się w mojej głowie plan...
Hejo :D Trochę krótko :'( Fajnie się zapowiada :D Biedna Marta, ale coś czuję, że jej los się odwróci :D
OdpowiedzUsuńNawet świecenie oczami mogło tu decydować, nie mam najmniejszych wątpliwości;D Chociaż jeśli naprawdę Mata chce Zbynia poznać, nie wątpię, że dopnie swego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[kignaczak]
P.S. U mnie nowy rozdział pojawił się jakąś godzinę temu;)